Witam
Drodzy Państwo chciałem się tylko zapytać, jak bardzo wdzięczny człowiek potrafi być za, i tu nie będę bal się użyć stwierdzenia, prawdopodobne uratowanie przez kogoś własnego dziecka. Ta kobieta o której tu piszecie, a która trzęsac się z nerwów mając w chwili zdarzenia przy sobie dwójkę własnych dzieci nie zawahala się stanąć w obronie cudzego dziecka ryzykując bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci. To nie wybiegajacy sąsiedzi są tu bohaterami a właśnie ta kobieta na krzyki której dopiero zareagowali ludzie.
A wiecie co. Nawet słowa DZIĘKUJĘ do tej pory nie usłyszała, a teraz nawet "dzień dobry" się nie doczeka od rodziców pokrzywdzonej dziewczynki mijając ich na osiedlu. WSTYD!!!